wtorek, 9 września 2014

Rozdział 7

Will’s POV:
- Mogłaś nie zauważyć, nie dziwię ci się… Ale byłam też na uroczystości.- powiedziała do Camile, tym samym przerywając moje rozmyślania o zemście na Molly. Spojrzałem na moją rodzicielkę a potem przeniosłem wzrok na Cam.
W jej oczach malowało się niezrozumienie, jednak po chwili zastąpił go nieopisany ból i czysta rozpacz. Rozchyliła lekko usta i zrobiła kilka szybkich wdechów i wydechów. Mógłbym przysiąc, że widziałem łzy w jej czarnych jak nocne niebo oczach.
Mama najwyraźniej zauważając jej reakcję zrobiła zakłopotaną minę.
-Och kochanie, ja przepraszam… to jeszcze za wcześnie, naprawdę przepraszam. – powiedziała smutno.
- Nic się nie stało.- odpowiedziała błyskawicznie Camile. W błyskawicznym tempie ból zniknął, a zastąpił go ten beznamiętny wyraz twarzy. Łzy jakby wyschły. Jej oczy znów były puste, pozbawione emocji. Jakby nic jej nie obchodziło.
- Co na obiad, jestem strasznie głodna!- Pojawia się Molly przerywając niezręczną ciszę. Spojrzała na nas i najwyraźniej wyczuła napięcie krążące po pokoju.- Coś się stało?- spytała niepewnie.
Mama niepewnie zerknęła na Camile. Potem spojrzeniem skupiła się na Molly.
-Nie nic.- powiedziała powoli i lekko się uśmiechnęła (sztucznie).- Chodźcie odgrzeje wam obiad.
Moja bliźniaczka wzruszyła ramionami i chwyciła Cam za nadgarstek, prowadząc do kuchni.

Podczas obiadu Molly cały czas gadała. Camile kilka razy zmusiła się na śmiech. Nadal była jakaś nieswoja. Chociaż widać, że bardzo starała się to ukryć. A mnie po prostu ciekawość zżerała od środka. Ta dziewczyna ma więcej tajemnic niż ktokolwiek inny. Więc gdy Molly zaciągnęła naszego gościa do siebie postanowiłem odrobinę wypytać mamę.
-Mamooo?- odezwałem się milutkim głosem, specjalnie wydłużając „o”.
- Nawet nie próbuj.- odparła spokojnie.
- Co? Niby czego mam nie próbować?- spytałem udając głupiego. Czasami jej instynkt mnie przeraża.
-Nie masz po co próbować bo i tak nic ci nie powiem.-powiedziała nie przestając zmywać naczyń.
-Ale gdzie ty byłaś i skąd znasz jej matkę?- wiem, że zachowuje się trochę dziecinnie ale mam to w dupie.
-Will, ile ty masz lat?- spytała moja rodzicielka odrobinę rozbawiona.
-To nie odpowiedź.
-Mamę Camile znam od dziecka, mieszkała tutaj nim przeprowadziła się do Nowego Jorku. I powiem ci tylko tyle, że ta dziewczyna nie miała w życiu łatwo. Doświadczyła wielu złych rzeczy. –powiedziała i powróciła do przerwanej czynności. Dla niej rozmowa jest skończona ale nie dla mnie.
- No ale…
-Skończ Will. Jeśli będzie chciała to sama ci powie. A tak zmieniając temat, co takiego Molly mówiła o twoim aucie?- zmów odwróciła się do mnie marszcząc brwi.
-Nic.- nie wyglądała na przekonaną.- To Molly, nie warto jej słuchać.
Prychnęła gniewnie.
-Naprawdę nie mam nastroju wgłębiać się teraz w ten temat, ale możesz być pewny, że wrócimy do tego i lepiej żebyś wtedy miał lepszą wymówkę bo ta nie poprawia twojej sytuacji młody człowieku.- odparła gniewnie.
Postanowiłem ewakuować się z kuchni. Okay, przyznaję posuwam laski i to dość często. Tak, ostatnio Kayla pomaga mi się odstresować, ale moja matka nie musi o tym wiedzieć! Zemsta na Molly będzie bardzo słodka. Niech się tylko nadarzy jakaś okazja.
Camile’s POV:
- Czy na pewno wszystko w porządku?- spytała cicho Molly, wyrywając mnie tym samym z zamyślenia. Oderwałam wzrok od okna i spojrzałam na dziewczynę. Miała zaniepokojony wyraz twarzy.
- Tak, wszystko okay.- zapewniłam i uśmiechnęłam się lekko.- Po prostu się zamyśliłam.
Wzruszyła ramionami, najwyraźniej uwierzyła. Leżałyśmy obok siebie na łóżku Molly i słuchałyśmy piosenek z telefonu dziewczyny. Po chwili ciszy ni stąd, ni zowąd zapytała:
- Tak właściwie co ty tu robisz?- obróciła głowę w moją stronę.
Zmarszczyłam brwi.
- Co?
-No wiesz, chodzi mi czemu wprowadziłaś się do ciotki.
Zastanawiałam się przez chwilę nad doborem słów.
- Trochę narozrabiałam w Nowym Jorku i mama uznała, że to przez moich znajomych. Uważa, że mają zły wpływ na mnie.- po krótkiej przerwie dodaje.- A raczej mieli.
- I wysłała cię tutaj?
-Tak. Teraz udaje taką kochającą, opiekuńczą matkę. Tylko, że trochę za późno.- powiedziałam z nutką gniewu w głosie.
-Co się stało?- spytała wpatrując się we mnie.
- Molly przepraszam, ale nie chcę dziś o tym rozmawiać.- dziewczyna najwyraźniej zrozumiała bo lekko pokiwała głową i uśmiechnęła się odrobinę.
- Okay, możemy pogadać o czymś innym.- powiedziała.- Na przykład o piątkowej imprezie!
- Impreza?- spytałam.
- Serio? Ty nic nie wiesz?-popatrzyła na mnie z udawanym politowaniem. Z trudem powstrzymałam śmiech.- Oj Camile, Camile rozumiem, że jesteś nowa ale to już przechodzi ludzkie pojęcie.- spojrzała na mnie z wyczekiwaniem, jednak ja tylko pokręciłam głową w niezrozumieniu.- Och na Boga, cała szkoła nawija tylko o tym a ty nic nie wiesz!
- To mnie uświadom!- powiedziałam ze śmiechem.
Molly pokręciła szybko głową.
- O nie.To nie moja działka. Chcesz mogę poprosić mamę… ale ostrzegam po dwóch minutach naszej „rozmowy” uciekłam z pokoju.- zrobiła cudzysłów w powietrzu na słowie rozmowy. Starała się mówić z powagą ale nie wyszło. Gdy tylko nasze spojrzenia się spotkały obie wybuchłyśmy głośnym, niekontrolowanym śmiechem. Złapałam się za brzuch próbując złapać oddech.
- Wiesz o co mi chodzi!- chwyciłam poduszkę i rzuciłam trafiając w  twarz dziewczyny.
- No dobra! W piątek jest impreza w klubie. No, połowa szkoły tam będzie. Ja idę i ty też. Moich rodziców nie będzie aż do soboty w południe. Jadą gdzieś na jakieś przyjęcie do znajomych, więc możemy spokojnie się tu przygotować!- pisnęła radośnie jak mała dziewczynka, co było bardzo urocze.
- Wiesz, potrafisz być bardzo słodka.- zrobiłam głupią minę i złapałam ją za policzki, przyszczypując. Molly jednak szybko się uwolniła. Uniosła wysoko głowę i powiedziała:
- Może i z wierzchu wyglądam słodko lecz duszę mam tarantuli.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę.- odparłam z uśmiechem.- A tak w ogóle to kto powiedział, że idę na tą imprezę?
-Ja!-powiedziała głośno Molly.- I nie przyjmuję żadnej odmowy. Idziesz i tyle!
Zaśmiała się krótko a ja kiwnęłam głową.
___________________________________________________________
No witam! Rozdział troszku przykrótki, wiem. Postaram się aby następny był dłuższy. I jak wam się podoba? :) Mam nadzieję, że bardzo. Kochani komentujemy! No to tradycyjnie, do następnego! :*



3 komentarze:

  1. Bardzo fajny rozdział :-). Strasznie podoba mi się to opowiadanie. Ciekawi mnie co wydarzy się na tej imprezie. Z niecierpliwieniem czekam na nowy rozdział! :-) pozdrawiam :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog :) Jak dla mnie :D Przypomina mi książkę ,,Morze Spokoju,, :D Pokochałam ją od razu, więc Twój blog przypadł mi do gustu. Tylko mam dla Ciebie radę :D Daj więcej z siebie, wymyśl coś, czego nikt się nie będzie spodziewał :D To z pewnością przyciągnie uwagę :D :* <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział :) Dawno nie trafiłam na tak ciekawy blog :D

    OdpowiedzUsuń