- No nareszcie!- mówi głośno Molly i wręcz wciąga mnie do
środka. – Naprawdę teraz mamy niecałą godzinę na przygotowania!
- Nie martw starczy nam czasu, spokojnie.- próbuję ją
uspokoić ale chyba mi to nie wyszło.
Jest piątek wieczór. Impreza. Od dwóch dni przechodząc
korytarzem można było usłyszeć wszelakie podniecone szepty w związku z tym
wydarzeniem. Te kilka dni było trochę dziwne. Co chwila podchodził do mnie
niejaki Dean. Najwyraźniej nie zrozumiał aluzji i nadal się do mnie klei, grrr.
Ale nie sądzę żeby chodziło mu o mnie. Za tym kryje się coś więcej. Tego jestem
pewna.
- Witaj miłości.- szczerzy się do mnie Will. Stojąc przy
wejściu do salonu. Przewracam oczami, nic nie odpowiadając i idę na górę za
Molly do jej pokoju. Nie wiem dlaczego, ale teraz gdy zaczęłam bardziej zwracać
uwagę na Willa coraz częściej zauważałam go obściskującego się z Kaylą. Jednak
Molly miała racje. Czuję do tego wstręt, chociaż jeśli mam być do końca szczera
to sama się lepiej nie zachowywałam w Nowym Jorku.
Wchodząc do pokoju dziewczyny widzę ciuchy. Masę ciuchów. Są
wszędzie.
- Serio?- pytam się rozbawiona wskazując na rzeczy.
- No co? Nie wiedziałam co ubrać.- fuka Molly jednak po
chwili się śmieje.- Okay, to najpierw się ubierzmy a potem zrobimy makijaż i
włosy.- dodała po chwili i wskazała mi łazienkę, gdzie się przebrałam.
***
- Jesteś mega gorąca!- mówi wesoło Molly gdy kończy mi robić
makijaż. Obie jesteśmy już gotowe. Patrzę na siebie w lustrze które, znajduje
się na drzwiach szafy. Mam na sobie moją skórzaną sukienkę. Jest bez ramiączek,
odkrywa mi plecy. Jest bardzo krótka, kończy się trochę mniej niż w połowie ud.
Moich teraz idealnie wyprostowane włosów nie mogłam zarzucić na plecy, bo
zasłaniały by miesjca, które odkrywała sukienka. Dzięki temu, że są proste
bardzo dokładnie widać moje czerwone pasemka. Rzęsy mam przykryte ogromną
ilością tuszu, do tego zrobione kreski na powiekach i lekkie, czarne cienie.
Moje usta są muśnięte bezbarwnym błyszczkiem. Podoba mi się to co widzę, nie
będę ukrywać.
- Uwierz mi Molly ty też.- mówię i teraz wzrok skupiam na
swojej nowej przyjaciółce.
Jest ubrana w również skórzany i czarny jak moja sukienka
top, który odsłania jej pępek. Oczywiście do tego króciutka miniówka. Makijaż
ma równie mocny, a włosy upięte w luźnego koka z wychodzącymi z niego
pasemkami. Jest mega seksowna.
- Dziękuje.- uśmiecha się- Wiesz co, chyba przebije sobie
pępek. Jak ty!- nic na to nie mówię, z dołu dobiega nas zniecierpliwione
wołanie Willa z którym się zabieramy.
Bierzemy nasze kopertówki, ubieramy wysokie buty i schodzimy.
Czuje na sobie jego spojrzenie.
- Wow Camile, wyglądasz… wow.
Patrzę na niego. On mnie wręcz pożera wzrokiem. Czuje się
trochę skrępowana, nie wiem czemu.
-Yyy… dzięki, chyba.- odpowiadam. Chłopak otrząsa się i jego
oczy przenoszą się na Molly. Tym razem po jego minie widać, że jest oburzony.
- Zamierzasz tak wyjść?- pyta wyraźniej siląc się na spokój.
- Tak Will, właśnie tak idę.- odpowiada z przekąsem Molly.
- No chyba kurwa nie!- mówi głośno chłopak.- Na pewno tak nie
pójdziesz.
Dziewczyna cicho się śmieje.
- Okay, po pierwsze wszystkie dziewczyny będą tak ubrane, po
drugie u Cam ci się podobny wygląd podobał, po trzecie nie jesteś moim ojcem
tylko bratem!- krzyknęła i zmarszczyła się robiąc oburzoną minę. Jeju, teraz
jak na nich patrzę to widzę jak bardzo są do siebie podobni.
- Tak, jestem twoim starszym bratem i masz się mnie słuchać!-
odkrzyknął chłopak nie dając za wygraną.
Molly prychnęła.
- Ależ mi starszy brat! Tylko o niecałe dziewięć minut! Więc
to się nie liczy!
Postanowiłam nie wtrącać się w te kłótnie, to nawet nie była
kłótnia tylko dość zabawna (dla mnie) sprzeczka.
- Po prostu ja wiem co inni faceci sobie pomyślą jak cię
zobaczą. A nie chcę by tak myśleli o mojej siostrze, okay?- powiedział trochę
spokojnie z troską w głosie. To było nawet słodkie.
- Tak, bo powinnam ubrać długą spódnicę za kostkę i wielki
sweter. Albo lepiej zostanę zakonnicą! Wtedy na pewno nie będę się tak
ubierać!-wyrzuciła ręce w powietrze.
- Tak, to by dużo ułatwiło.- parska Will.- Idź się przebierz.
- Nie.- po chwili dodaje.- A i zanim powiesz, że mnie ze sobą
nie weźmiesz to nie martw się. Mogę pójść pieszo albo pojadę autobusem. Ale na
pewno się nie przebiorę! Co Will, chyba nie chcesz aby twoja siostrzyczka
chodziła sama tak ubrana przez całe miasteczko, hmm?
W końcu Will dał za wygraną ale ostrzegł, że nie spuści jej z
oczu i niech lepiej nie robi nic głupiego.
- Ta będzie dopóki, nie przyjdzie jego dziwka albo się nie
upiję.- powiedziała mi wtedy Molly przewracając oczami.
Wchodzimy teraz do dość obskurnego miejsca. Od razu uderza w
nas fala gorąca i zapach alkoholu. Nie wiem dokładnie czemu ale czuje się tu
nawet dobrze. To pewnie dlatego, że razem ze swoimi „znajomymi” prawie
codziennie chodziłam do różnych clubów. Troszkę jestem zszokowana, że w takiej
mieścinie jak ta znalazło się miejsce na coś takiego. Już przy wejściu widzę
namiętnie obściskujące się pary pod ścianą. Molly chwyta mnie za nadgarstek i
idzie w stronę baru. Will na razie dotrzymując swojej obietnicy podąża za nami. Przechodzimy pomiędzy tłumem spoconych ciał.
Na razie nie widzę nikogo znajomego. Podchodzimy do baru. Barmanem jest jakiś
facet około trzydziestki, blondyn. Molly zamawia nam coś do picia, nie wiem co
dokładnie bo głośne dudnienie muzyki nie pozwoliło mi usłyszeć (nie sprawdzają
dowodów). Dostaje jakiegoś niebieskiego drinka. Biorę łyka. Dobre. O tak, tego
mi było trzeba. Muszę się odprężyć i odstresować a alkohol mi w tym pomoże.
- I co dobre nie?- krzyczy mi w ucho Molly. Podnoszę kciuk do
góry w geście uznania.
- Tylko masz dużo nie pić, jasne? Nie mam ochoty cię potem
wlec do domu.- woła Will do swojej siostry.
- Ta, jeszcze zobaczymy kto tu kogo będzie wlec!- odkrzykuje
dziewczyna z uśmiechem.
Nie wiadomo skąd pojawia się Kayla. Obarcza mnie krytycznym
spojrzeniem i prycha. Ja natomiast szeroko uśmiecham się, dając jej znać, że
mam ją głęboko w dupie. Dziewczyna zmienia taktykę teraz podchodzi do Willa,
zarzuca mu ręce na szyje i przywiera do niego ustami. Chłopak po chwili oddaje
pocałunek i jego ręce od razu lądują na jej pośladkach, ściskając je. Odwracam
wzrok. Molly udaje, że wymiotuje i patrzy na mnie wymownym wzrokiem a ja nie
mogę powstrzymać się od śmiechu.
-Niby z czego tak rżysz?- pyta tym swoim wkurzającym
piskliwym głosikiem Kayla.
-Bez powodu.- odpowiadam, przybierając z powrotem
nieprzenikniony wyraz twarzy. Przez chwilę mierzymy się spojrzeniami. Ale potem
ona mówi do Willa przesłodzonym tonem:
- Kochanie zauważyłeś, że mam nową fryzurę?- chłopak skrzywił
się na słowo „kochanie” i patrzy na nią bez przekonania.
- Co? Tak, tak bardzo fajna.- powiedział trochę nieprzytomnym
głosem a spoglądał gdzieś nad nią. Również tam popatrzyłam i zobaczyłam
zbliżających się do nas Chrisa, Ashtona i o nie, Deana. Will wyminął Kaylę,
podszedł do chłopaków i przytulił się z nimi „po męsku”.
- Witaj, o gorąca Camile.- przywitał się ze mną Chris
szczerząc się okropnie, ja skinęłam tylko głową w jego stronę.
-Caaaamile!- wykrzyknął napity już Dean podchodząc do mnie
blisko. Za blisko. Oblizał wargi i pochłaniał mnie spojrzeniem, dopóki jego
wzrok nie zatrzymał się na wysokości moich piersi.
- Odsuń. Się.- starałam się aby mój głos brzmiał stanowczo i
chyba mi się udało bo chłopak rzeczywiście się odsunął.
-Idziemy na parkiet?- zapytała Kayla, dość głośno abyśmy
wszyscy to usłyszeli. Will niczym śliniący się pies pognał za nią, a raczej za
jej tyłkiem gdzieś na środek sali.
Trzy drinki potem razem z Molly szalałyśmy na parkiecie.
Tańczyłyśmy kręcąc biodrami, a ja coraz bardziej czuje się zmęczona. To chyba
od ilości alkoholu. Ale nie mam siły o tym myśleć. Już mam krzyknąć do Molly,
że zwijam się gdy nagle poczułam ręce na biodrach. Obrzuciłam się w stronę
właściciela kończyn, którym niestety okazał się właśnie Dean. Chce powiedzieć
żeby trzymał te jebane łapska przy sobie i nawet otwieram usta, ale żadne słowa
z nich nie uciekają. Chce żeby zostawił mnie w spokoju ale nie mam siły mu tego
powiedzieć, chcę go kopnąć w jaja ale moja noga jest taka ciężka. Jego ręce
wędrują po moich plecach, przez co przechodzi mnie dreszcz. Zostaw mnie,
krzyczę w myślach ale on tego nie słyszy. Resztką świadomości czuje, że cofamy
się pod ścianę. Potem są tylko urywki: Jego wędrujące i dotykające mnie ręce,
jego ohydne usta na mojej szyi…próbuje się wyrwać ale nie mogę. Nie wiem jak
się krzyczy i jak odpycha, to wszystko jest takie trudne… Ledwo co czuje jego
dłoń niebezpiecznie sunącą cały czas w górę mojego uda. Teraz już nawet nie
próbuje nic robić, jestem wyłączona. Wszystko mi jedno. Nich robi co chce, byle
szybko. Jestem na krańcu świadomości ale mimo to czuje jak ten… zaraz kto mi to
robi? Nieważne, on jest odpychany. Potem słyszę:
- Co ty do cholery robisz?!- głos pełen furii.
- Wygrałbym.- ten był mamroczący, niewyraźny.
A potem całkiem upadłam w ciemność.
***
-Cam, Cam… Słyszysz mnie?… Camile!- uporczywy głos nie daje
mi spać. Wydaje z siebie jęk rozdrażnienia i próbuje ignorować tego kogoś.
Niech spada.- Cam do kurwy!
Leniwie otwieram oczy. Widzę nad sobą jakiegoś faceta.
Chwila, to jest Will. Szybko podnoszę się do pozycji siedzącej, także o mały
włos zderzyłabym się z chłopakiem. Na szczęście w porę się odsunął. Ej, gdzie
ja jestem? Nerwowo rozglądam się po pomieszczeniu i myślę, że to jego pokój.
Wiem bo drzwi nie są do końca zamknięte i widzę kawałek korytarza. Ale co ja tu
robię? Szybko zerkam na swoje ciało i z ulgą stwierdzam, że mam te same ubrania
na sobie. Nawet jest stanik! Czyli nie zrobiłam nic głupiego kiedy się napiłam.
- Co ja tu robię?- pytam trochę zachrypnięta. Już czekam na
jakąś aluzję erotyczną, no bo przecież jestem na jego łóżku i razem byliśmy na
imprezie… ale niczego takiego nie słyszę. Jego mina jest poważna i pełna
troski.- Co jest?- pytam marszcząc brwi.
- Nic ci nie jest?- jego głos jest zadziwiająco łagodny.
Przechodzą mnie przyjemne dreszcze.
- Hmm? O co ci chodzi?- i nagle jakby mnie olśniło, przed
oczami pojawia mi się Dean.- Cholera. – Mówię tylko to i energicznie łapię się
za głowę, szarpiąc za włosy.
Łapię się za brzuch, zrobiło mi się okropnie niedobrze. Robię
kilka głębokich oddechów, ale po chwili czuje, że nad tym nie zapanuje. Zrywam
się z łóżka wybiegam z pokoju i szoruje do łazienki. Klękam przed sedesem i
niezdarnie trzymam z tyłu włosy, żeby ich nie pobrudzić. Mój żołądek się
wypróżnia, innymi słowy- rzygam. Potem pospiesznie spłukuje wodę i opieram się plecami
o szafkę, która stoi naprzeciwko. Do łazienki wchodzi Will. Cholera,
zapomniałam zamknąć.
- Wszystko okay?- pyta z troską w głosie. Mam wielką ochotę
wywrócić oczami.
- Wyjdź stąd.- sapię. Coś czuje, że jeszcze nie skończyłam. A
nie chcę żeby ktoś widział mnie w takim stanie.
- Przestań…- próbował powiedzieć coś jeszcze ale nie
pozwoliłam na to.
- Po prostu wyjdź!- krzyknęłam. A moja zacięta mina chyba
podziałała bo chłopak pokiwał lekko głową i powoli się wycofał. W samą porę bo
gdy drzwi lekko się zamknęły znowu musiałam się nachylić nad kiblem. Nie fajne.
Później opłukałam usta i wyszłam powoli z łazienki. Will stał pod drzwiami i
szybko podał mi szklankę wody, którą chętnie przyjęłam. Spojrzał na mnie takim
głupim współczującym wzrokiem.
- Nic ci nie jest?- pyta cicho.
- Jest okay.- mówię twardo.
- Camile…- zaczyna ale mu przerywam.
- Przestań!
Patrzy na mnie jak na wariatkę.
- Co? pyta zdezorientowany.
- Przestań tak na mnie patrzeć! Przestać mówić do mnie takim
tonem! Nie znoszę tego!- krzyczę.
- Niby jak?- mówi spokojnie.
- Patrzysz i mówisz do mnie jakby, jakby… nie wiem. Nie
jestem małą lalką, której odpadła noga! Nie potrzebuje niczyjego współczucia, a
zwłaszcza twojego! Ja dam radę, okay?! To nic takiego, to… to już wszystko
było! Było i tym razem sobie też poradzę!
- Camile co ty mówisz? Już ktoś próbował cię… no wiesz.
Śmieje się bez wesołości i patrzę na niego kiwając głową.
- Nie wypowiesz tego słowa.- mówię z sarkazmem.- Tak Will,
ktoś już próbował mnie zgwałcić. A teraz wybacz, ale lepiej już wrócę do domu.
Dzięki za wodę i za przywiezienie mnie tu.- kiwam do niego i szybko schodzę na
dół, staje przed drzwiami i nagle sobie o czymś przypominam. Odwracam się
chłopak stoi za mną.- Gdzie jest Molly?
Patrzy na mnie z dziwnym podziwem, po chwili odpowiada na
pytanie.
- Chris spakował ją do taksówki.- i w tym właśnie momencie
chwiejnym krokiem wchodzi jego bliźniaczka.
- Hej kochani!- krzyczy i po kolei ściska nas. Jest schlana.-
Chwila co wy tu razem robicie?- patrzy na Willa, mówi strasznie bełkocząc, aż
trudno ją zrozumieć.- Bzykałeś ją?!
- Co? Nie Molly, nie uprawialiśmy seksu.- mówi tak trochę
dziwnie.
- Cam?- mówi obracając się do mnie.- Czemu wyszliście z
imprezy?
- Eem, źle się poczułam i Will mnie odwiózł.- podchodzę do
niej i lekko ją przytulam- Odpocznij okay?- mówię i wychodzę na zewnątrz. Idę w
stronę domu ciotki i tylko raz się obracam. Widzę w oknie głowę Willa,
obserwuje mnie, czuje jego wzrok na sobie aż nie wchodzę do domu.
___________________________________________________________
Nie podoba mi się ten rozdział... przepraszam was :/
Co tu dużo pisać... rozdział świetny. Naprawdę. Po prostu cudowny. :-) dziękuję :>
OdpowiedzUsuńA mi się podoba. Jestem spragniona więcej. Nie rozczulasz się nad postaciami poezją tylko walisz prosto z mostu i to strasznie pasuje do tego opowiadania ;d Świetnie
OdpowiedzUsuń