piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 2

Stołówka. Nie jestem głodna, ale mimo to kupiłam sobie małą drożdżówkę. Boże, jakie tu tłumy! Chyba sobie daruję siedzenie w tym ścisku. Zjem na dworze, na jednej z wielu ławek, które widziałam jak wchodziłam do szkoły.
Kieruję się do wyjścia. Gdy przechodzę słyszę kilka gwizdów od chłopaków. Nie mogę powstrzymać się przed małym, chytrym uśmiechem, który pojawił się na mojej twarzy.
- Hej piękna.- usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam się na pięcie i zobaczyłam wysokiego blondyna, który szczerzył się do mnie głupkowato.
Już miałam coś powiedzieć ale nagle obok pojawiła się Molly, której nie widziałam od pierwszej lekcji.
- Och Chris, ty naprawdę myślisz, że dziewczyna z takim tyłkiem jak jej- demonstracyjnie pokazała na mnie.- zwróci uwagę na kolesia z taką twarzą jak twoja?- zamaszystym gestem pomachała mu ręką przed nosem.
Chłopak złapał się za pierś.
- Twoje słowa dogłębnie mnie zraniły.- powiedział ze sztucznym smutkiem w głosie, jednak po chwili wydawał się spoważnieć- A tak w ogóle to co niby jest z moją twarzą?
Molly poklepała go współczująco po ramieniu i powiedziała:
- Wszystko Christopher, wszystko.
Patrzyli chwilę na siebie a po chwili wybuchli niekontrolowanym śmiechem. Oczywiste było, że się ze sobą kumplują.
- Czy coś mnie ominęło?- zapytałam rozbawiona ich wymianą zdań.
Molly przestała się śmiać i spojrzała na mnie, w oczach miała łzy.
- A więc Camile, ten przygłup jak już zapewne wiesz to Chris. Możesz go śmiało ignorować.
- Ty zdajesz sobie sprawę, że ja cię słyszę tak?- spytał chłopak. Nie doczekawszy się od niej innej reakcji niż wzruszenie ramion zwrócił się do mnie.
-Ach ta Molly, zawsze musi postawić człowieka w nieciekawym świetle.- pokręcił głową- Sam ci się przedstawię. Jestem Christopher, przyszły obiekt twoich westchnień. Ty Mała możesz mi mówić Chris.
Musiałam się bardzo postarać aby nie zaśmiać mu się w twarz. Pomińmy to, że nie musiał mi się przedstawiać bo doskonale usłyszałam jego imię za pierwszym razem.
Opanowałam się i podeszłam do niego. Blisko. Bardzo blisko. Dłonią zaczęłam śledzić kontur jego twarzy, potem zeszłam na barki, klatkę piersiową, brzuch… głośno wypuścił powietrze. Od razu zabrałam rękę i ponownie się odsunęłam .
- A więc Chris,- specjalnie zaakcentowałam jego imię- jak na razie to ty wzdychasz do mnie.- uśmiechnęłam się chytrze.
Molly, która z zaciekawieniem przyglądała się całej scenie znów zaczęła się śmiać. Chwyciła mnie za nadgarstek i poprowadziła do jakiegoś stolika. Po chwili dosiadł się do nas Chris
- Ty zła dziewczyna jesteś.- powiedział, mrużąc na mnie oczy. Jednak na usta wskoczył mu wielki uśmiech. Popatrzył na Molly.- Gratuluje znalazłaś bratnią duszę.
__________________________________________________________________________________
Przepraszam, że rozdział taki krótki. Obiecuję, że następny będzie dłuższy. 
I jak wrażenia podoba wam się? Mam taką nadzieję. Jeśli to przeczytacie to proszę piszcie komentarze :)

1 komentarz:

  1. Uwielbiam twój styl pisania, nie wiem czemu ale całkowicie do mnie przemawia.

    OdpowiedzUsuń